Blog

  • Test 5

    Test 5

    Najlepsze torty w całym powiecie? Moja historia z Tortowym Zakątkiem

    Są takie torty, o których dzieci mówią jeszcze miesiąc po imprezie. U nas pierwszy raz wydarzyło się to dopiero w zeszłym roku, gdy – po miesiącu bezskutecznych poszukiwań – trafiłam na Tortowy Zakątek.
    Jestem mamą bliźniaków i wymyśliłam sobie, że na jedne urodziny muszą mieć dwa różne torty. Proste? W teorii.

    Przez kilka tygodni przerobiłam:

    • cukiernie, które miały wolne terminy, ale „robimy tylko standardowe wzory”,

    • oferty z grup na Facebooku, gdzie ceny rosły z każdą wiadomością,

    • wiadomości w stylu „mogę, ale jeden smak, jeden wzór, inaczej się nie da”.

    W pewnym momencie miałam już serdecznie dość i byłam o krok od kupienia czegokolwiek z marketu. Wtedy koleżanka podrzuciła mi link do wizytówki Tortowy Zakątek na Party Cieszyn i powiedziała tylko: „Zadzwoń. Oni lubią trudne przypadki”.


    Dwa torty, dwa charaktery, jedna cukiernia

    Już po pierwszej rozmowie wiedziałam, że to będzie „to”. Zamiast standardowego „proszę wysłać wzór z internetu”, usłyszałam pytania o dzieci: co lubią, jakie mają zainteresowania, jakie smaki zwykle wybierają.
    Jeden z bliźniaków jest kosmicznym fanem dinozaurów, drugi – kosmosu i rakiet.

    Skończyło się na dwóch zupełnie różnych tortach: jeden w zielonych odcieniach z dinozaurami, drugi w ciemnym, „gwiezdnym” lukrze, z rakietą i planetami. Do tego różne smaki, bo oczywiście każde dziecko ma swoje „najlepsze na świecie”. Tortowy Zakątek podszedł do tego tak spokojnie, jakby to była najnormalniejsza rzecz pod słońcem.

    W dniu urodzin stresowałam się już tylko tym, czy dzieci wytrzymają z niecierpliwości. Torty przyjechały idealnie na czas, pięknie zabezpieczone.
    Najlepszy moment? Cisza, jaką wywołało wniesienie tortów, a zaraz potem chóralne „woooooow!”. Później standardowe pytanie gości: „Skąd mieliście takie torty?”


    Od tego czasu – poczta pantoflowa działa

    Po tamtej imprezie Tortowy Zakątek przejęły kolejne mamy z naszego otoczenia.
    Zamawiane były już:

    • tort komunijny „mniej słodki, ale efektowny na zdjęciach”,

    • tort na roczek z prostą dekoracją i delikatnymi smakami,

    • tort na 40. urodziny „dla kogoś, kto niby nie lubi słodkiego”,

    • do tego muffiny, babeczki i drobne słodkości na tzw. candy bar.

    Za każdym razem słyszałam to samo: „Smakowało wszystkim, nawet tym, którzy zwykle omijają torty szerokim łukiem”. I to jest chyba najlepsza reklama, jaką może mieć cukiernia.

    W tym roku znów wróciliśmy do Tortowego Zakątka z kolejnym „specjalnym życzeniem”. Chłopaki oczywiście wymyślili coś zupełnie nowego, a ja nawet już nie pytałam innych cukierni. Wysłałam zapytanie, dograłyśmy szczegóły i… znowu trafiły się torty, o których dzieci opowiadają w szkole.


    Dlaczego akurat Tortowy Zakątek?

    • Indywidualne projekty – naprawdę słuchają, o co prosisz, nie wciskają katalogowych rozwiązań „bo tak się robi”.

    • Smak nie tylko „pod dzieci” – kremy są lekkie, biszkopt nie jest suchy, dorośli też jedzą z przyjemnością.

    • Elastyczne podejście – dwa różne torty na jedną imprezę? Dla nich to po prostu kolejne zamówienie, nie problem.

    • Słodkości na wynos – muffiny, babeczki, ciasta, słodkie stoły… łatwo skompletować cały deser na przyjęcie w jednym miejscu.

    • Kontakt – szybkie odpowiedzi, jasne zasady, konkretne ustalenia. Zero zgadywania do ostatniej chwili.


    Gdzie ich znaleźć?

    Jeśli szukasz miejsca, które nie boi się „niemożliwych” tortów i dopasowuje się do potrzeb rodziny, zajrzyj tutaj:


    Nie jestem dietetykiem ani cukiernikiem – jestem tylko mamą, która rok temu chciała ogarnąć dwa różne torty na jedne urodziny i nie zwariować. Udało się głównie dlatego, że trafiłam na ludzi, którzy lubią wyzwania i mają po prostu dobry smak.